Witam
Dziś krótko o mojej historii włosowej. Zapraszam.
Czym zniszczyłam moje włosy?
Tak to dobre pytanie na początek... jako dziecko miałam mnóstwo włosów na głowie, grubych,ciemnych praktycznie czarnych i kręconych może nie były takie piękne jak moje brata, ale napewno dużo lepsze niż dzisiaj ;( Zawsze wydawało mi się ze jest ich stanowczo za dużo ciągle się puszą nie chcą się układać i ogólnie mam ich dość;/ Zwykle przycięte gdzieś w okolicach ucha, czasem troszkę dłuższe. w podstawówce obowiązkowo z grzywka. W gimnazjum postanowiłam zapuścić włosy i pozbyć się grzywki. Wszystko szło cudownie dopóki w drugiej klasie gimnazjum postanowiłam się odchudzać,gdyż rówieśnicy zaczęli mi dokuczać. Cóż nigdy nie byłam chuderlakiem. Jak postanowiłam tak zrobiłam i przestałam regularnie jeść,a raczej bardzoo nieregularnie a najlepiej raz dwa razy dziennie. Wstawałam wcześnie wiec nie chciało mi się jeść śniadania... w liceum jadłam już tylko po 15-stej- gdy wracałam ze szkoły.Katowałam się tez godzina ćwiczeń dziennie, z 65 kg schudłam do 58. Dorobiłam się także anemii. codziennie było mi słabo, bo nic nie jadłam w szkole,nie mogłam się skoncentrować na siedzeniu w ławce często wychodziłam. Zainteresowała się mną szkolna pedagog i wysłała mnie do psychologa, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dziś już nie przejmuje się tak waga, ćwiczę,staram się jeść racjonalnie. Ważę trochę więcej, ale co tam, zdrowie jest ważniejsze. od lat walczę o sama siebie, czasem wychodzi lepiej czasem gorzej.
W tym roku postanowiłam wrócić do blogowania po długiej przerwie. Moim postanowieniem noworocznym jest dbanie o włosy. Także w tym celu zaczęłam czytać blogi innych.. i tak wpadłam we włosomaniactwo. Po lekturze postanowiłam wprowadzić w życie moje postanowienie.
Życzcie mi wytrwałości ;)
źródło obrazka:http://www.wyspa-kobiet.pl