piątek, 17 maja 2013

Ciekawostki ze Sri Lanki

Witam,
dziś o kolejnej książce,którą przeczytałam ^_^ I oczywiście podzielę się z Wami fragmentami. A mowa o:




Ciekawostki ze Sri Lanki:

1.Nazwa:



"Lanka w sanskrycie oznacza wyspę,a dodane do Lanki trzy litery Sri oznaczają jej godność i szlachetność." w języku polskim używana jest nazwa Cejlon na określenie wyspy na Oceanie Indyjskim,natomiast Sri Lanka jest państwem. "Ciekawe więc dlaczego Sri Lanka w języku polskim nie może oznaczać wyspy,skoro słowo lanka w sanskrycie to właśnie wyspa? Słowo Cejlon też pochodzi z sanskrytu (od oryginalnego sinhala)i w rożnych językach przybrało zbliżone formy(...)Problem polega na tym,że mieszkańcy Sri Lanki nigdy nie wybrali tej nazwy dla określenia swojej ojczyzny. Robili tow ich imieniu inni- najpierw starożytni Rzymianie i Grecy,a potem Portugalczycy,którzy przybyli na wyspę w 1505 roku. Później wyspę przejęli Holendrzy i Anglicy, którzy ogłosili jej włączenie do swojego imperium jako Dominium Cejlonu.
W 1972 roku, dwadzieścia piec lat po odzyskaniu niepodległości,oficjalnie zmieniono nazwę Cejlonu na Wolną, Suwerenną i Niepodległą Republikę Sri Lanki,a sześć lat później na Demokratyczną Socjalistyczną Republikę Sri Lanki. Słowo Cejlon kojarzyło się z najeźdźcami i narzuceniem obcej kultury..."


2. Ramayana:



Sri Lanka kojarzy się z poematem hinduskim pt" Ramayana","opowiadającym o przygodach księcia Ramy. To on właśnie podczas jednej z bitew toczonych ze złym demonem Ravaną,zdobył jego fortecę o nazwie Lanka." A wszystko zaczęło się od porwania ukochanej zony Ramy- Sity. Ah cudowna historia, jak byłam dzieckiem pamiętam że oglądałam film animowany pt" Ramayana" i długo była to moja ukochana opowieść ^^

3. O plantacjach:



" Wyspa słynie na cały świat z cejlońskiej herbaty,ale historia tego bogactwa zaczyna się na plantacji cynamonu.
W XVI wieku portugalskim żeglarzom udało się sprowadzić sadzonki cynamonu na Cejlon. Było to wielkie przedsięwzięcie,ponieważ wcześniej uprawa tej aromatycznej przyprawy była prawie całkowicie kontrolowana przez Arabów. Plantacje szybko się przyjęły i dawały dobre plony. Niestety na początku XIX wieku załamał się cynamonowy rynek i trzeba było szukać innych źródeł dochodu. Wtedy już na wyspie rządzili Anglicy.Ktoś wpadł na genialny pomysł, że łagodny klimat wzgórz, tropikalne słońce i odpowiednia ilość cejlońskiego deszczu tworzą doskonałe warunki do uprawiania kawy.
Wycięto sto tysięcy hektarów puszczy,żeby zrobić miejsce dla masowo przybywających inwestorów. Ceny w europie były wysokie, a moda na picie kawy rosła tak szybko, że trudno było nadążyć za z dostarczaniem świeżych ziaren. Z biznesowego punktu widzenia była to idealna sytuacja. Dlatego na Cejlonie rozpoczęła się gorączka kawy. Plony były fantastyczne. W 1860 roku ta niewielka wyspa stała się największym producentem kawy na świecie. Zyski plantatorów były kosmiczne. Wkrótce jednak okazało się,że równie ogromna była ich chciwość.
Kawę sadzono ciasno,żeby zmieścić jak najwięcej krzewów i zebrać z nich potem maksymalnie dużo owoców. Ziemi nie pozwolono odpoczywać. Po jednych zbiorach natychmiast planowano kolejne. Dla oszczędności miejsca zrezygnowano także z obsadzania upraw drzewami kakaowymi,bananowcami i bambusami,które rzucają konieczny cień. Kawa nie lubi zbyt mocnego słońca i najlepiej się czuje właśnie w towarzystwie drzew, które własnymi liśćmi osłaniają ją jak parasolem.
Pewnego dnia na Sri Lance pojawił sie zabójczy grzyb. Zaatakował plantacje kawy, z łatwością przenosząc się coraz dalej w głąb wyspy. Zniszczył nie tylko rośliny. W ciągu jednego sezonu upadły cejlońskie plantacje kawy, a także wielkie nadzieje i przedsięwzięcia, jakie były z nimi związane.
Przerażeni Anglicy bezsilnie patrzyli jak razem z zielonymi listkami marnieją także ich fortuny i perspektywy na przyszłość. Zwoływano nadzwyczajne narady i zebrania, szukano pomocy i lekarza, który potrafiłby uleczyć krzewy, ale wyrok był niezmiennie taki sam: Hemileia vastatrix, czyli rdza kawowa.
W tej tragicznej sytuacji plantatorzy mieli na tyle poczucia humoru, że chorobie niszczącej ich plantacje nadali imię "niszczycielska Emilka". A potem prawie wszyscy przedsiębiorcy spakowali walizki i uciekli z powrotem do Anglii. Na wyspie pozostało tylko czterystu, o największej odwadze i nadziei.
Postanowili odbudować plantacje kawy. Nie udało się Próbowali zainwestować w chininowce i drzewa kakaowe,ale też bez skutku.
Wyspa pogrążyła się w ciszy i zapomnieniu, a wycięte dżungle na wzgórzach miałyby szansę odrosnąć,gdyby nie to,że ktoś wpadł na kolejny pomysł i w miejscu kawy posadził herbatę.

4. O herbacie i jej odmianach:



" Zbieranie liści herbaty polega na tym, żeby z każdego krzaka zerwać tylko najmłodsze i najdelikatniejsze listki. Można je łatwo rozpoznać po tym, że są delikatnie jasnozielone i znajdują się na szczycie krzaka. Po zerwaniu tych dwóch liści trzeba podejść do następnego krzaka i znów zerwać dwa najjaśniejsze i najświeższe. Teoretycznie jest to łatwe zadanie. W praktyce jednak jest to starcie z herbacianym samurajem.
Krzew herbaty wcale nie jest subtelną rośliną obsypaną drogocennymi liśćmi. Jest to raczej ponury,twardy i zdrewniały krzak,którego dolna część jest pełna ostrych liści i gałęzi, które łatwo ranią i rozcinają ludzką skórę. Oprócz tych dwóch jasnozielonych listków na wierzchołku,które się zrywa na herbatę,na krzaku rośnie jeszcze kilkaset innych- gładkich, ciemnozielonych, grubych liści umieszczonych na sztywnych ,mocnych gałęziach. To one właśnie sterczą jak ostrza, tnąc ludzi z łatwością żyletek.
Herbata wcale nie jest łagodnym krzakiem w służbie człowieka. W rzeczywistości jest to drzewo,któremu człowiek nigdy nie pozwala dorosnąć. Kiedy herbaciane dziecko osiąga wzrost około metra,ludzie zaczynają go skubać. zrywają z jego wierzchołka dwa najmłodsze liście. Krzew natychmiast przystępuje do wypuszczenia dwóch nowych listków. Wyrastają mniej więcej w ciągu tygodnia.(...) W naturze drzewo herbaty osiąga nawet dziesięć metrów wysokości." Zbieraczka herbaty na Sri Lance zarabia 350 rubli lankijskich dziennie czyli około 10 złotych.

"Czarna, zielona i biała herbata powstają z tego samego krzewu. Różnica polega na sposobie ich traktowania po zbiorze:
-Czarna herbata jest jest więdnięta,miażdżona,fermentowana i suszona.
- Herbata Oolong jest więdnięta,wytrząsana i częściowo fermentowana.
Najbardziej naturalne bo niefermentowane i nie miażdżone lub obijane w żaden sposób są herbaty: zielona,biała i zółta
-Zielona herbata jest po prostu suszonymi liśćmi zerwanymi z krzaka.
-Biała herbata jest robiona nie z liści, tylko z nierozwiniętych pączków,które po zerwaniu zostawia się do zwiędnięcia,
potem suszy bez fermentowania.
-Żółtą herbatę podawano kiedyś tylko na dworze chińskiego cesarza.Robi się ja także z pączków ale świeżych, a nie
zwiędniętych, które od razu są wystawiane do odpowiedniego suszenia.

Ze stu kilogramów świeżych liści powstają 23 kg herbaty. na świecie produkuje się pięć milionów ton herbaty rocznie. Potrzeba do tego ponad dwudziestu milionów ton świeżych liści.


5. O Buddzie:



Budda przyszedł na świat jako książę czystej krwi. Kiedy był chłopcem, astrologowie dostrzegli w jego przyszłości niezwykłe wydarzenia,które miały zaprowadzić go z pałacu daleko w świat. Pewnego dnia książę wybiegł na drogę i zatrzymał się zdumiony na widok chorego włóczęgi. Nigdy wcześniej nie widział nieszczęśliwego człowieka. Nie zetknął się z cierpieniem, choroba ani śmiercią. Książę wrócił do pałacu nie mogąc przestać myśleć o tym, co zobaczył. Skąd bierze się smutek? Dlaczego ludzie cierpią, skoro powinni raczej być radośni i zadowoleni? gdzie w takim razie znajduje się sekret szczęścia? A potem spakował kilka najpotrzebniejszych rzeczy w mały tobołek i postanowił porzucić wszystko, co miał. Zostawił pałac,żonę i synka, i wyruszył w wielka podroż na poszukiwanie Prawy. Budda zatopił się w ascetycznej medytacji. Odmawiał sobie jedzenia i picia,wędrował po wioskach wsparty na kiju. Schudł tak bardzo, ze wyglądał jak szkielet obciągnięty sucha,białą skora. Ale odpowiedzi nie znalazł. Kiedy Budda miał trzydzieści pięć lat, czyli sześć lat po porzuceniu pałacu i rozpoczęciu wędrówki w poszukiwaniu prawdy, doznał olśnienia. Usiadł pod drzewem figowym w mieście Bodh Gaya w Indiach i nagle zrozumiał. Nie trzeba dążyć do przesadnego umartwiania się ani równie ekstremalnego bogactwa. Trzeba po prostu znaleźć równowagę i harmonie pomiędzy tym co mam, a tym czego sobie odmawiam. I tak odkrył drogę środka. A wkrótce potem siedząc pod figowcem doznał objawienia Prawdy Absolutnej.
Gdy budda umarł, zgodnie ze zwyczajem jego ciało zostało spalone na stosie ze sandałowego drzewa. Jednak zachował się jego lewy trzonowy ząb, był on podobno obdarzony cudowną mocą,dlatego wybuchały wojny o ząb.
Wszystko na szczęście dobrze się skończyło, a świątynie zęba można zobaczyć na Sri Lance w mieście Kandy.

6.O papryczkach:



W Sri Lance dania doprawia się bardzo ostrymi papryczkami o nazwach: Amu Miris, Kochchi Miris i Maalu Miris. "Gospodyni w Sri Lance zużywa kilogram ostrych papryczek na miesiąc.

7. O przyszłości:



Większość małżeństw na Sri Lance aranżują rodzice. To ich zadaniem jest znalezienie odpowiedniej zony dla syna i męża dla córki.
Rady astrologa zasięga się we wszystkich ważnych sprawach: zaręczyn,ślubu,urodzin dziecka, ale także dnia, kiedy najlepiej kupić samochód,podpisać umowę,wyjechać na wakacje,wrócić z wakacji, rozpocząć prace,zwołać naradę,zorganizować konferencje,pójść do lekarza albo do dentysty.




Tekst wpisu pochodzi z książki Beata Pawlikowska- Blondynka na Sri Lance. Źródło obrazów:lubimyczytac.pl, http://www.lonelyplanet.com,http://www.suhaag.com, https://encrypted-tbn0.gstatic.com, greentealabel.blogspot.com, holidaycheck.pl, saaraketha.com, ladiva.pl

3 komentarze:

  1. JA bym też chciała, jeździć po świecie, zwiedzać i zarabiać hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ja bym tam chciała pojechać :) Może kiedyś mi się uda :) Przy okazji zapraszam na moje rozdanie: Do wygrania kosmetyki oraz pokrowiec na laptopa oraz na konkurs z marką Quiz Cosmetics- gdzie do wygrania jest jeden z czterech zestawów kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń

Welcome in my world..